Pochodnia to jedno z najprostszych narzędzi w survivalu, daje światło, jest źródłem ogna i może odstraszać ludzi/zwierzęta. Zrobienie takiej pochodni jest proste, nawet bardzo ale istnieje kilka jej wariantów:
Pochodnia ze szmaty: Najprostszy wariant, potrzebny jest kij , bawełniana szmata i coś do przywiązania szmaty do kija, najlepiej drut ale mocny sznurek też da radę. Owijamy kij szmatą, a potem owijamy wszystko mocno drutem żeby się nie rozpadło gdy się pali. Teraz mamy pochodnię gotową do nasączenia łatwopalną substancją. Z doświadczenia wiem, że olej spożywczy nadaje się całkiem nieźle ale nada się też denaturat, benzyna, nafta itp. Najbardziej przydatna do noszenia ze sobą, można ją trzymać pod każdym kątem, zależnie od nasączenia i paliwa pali się przez różny czas i z różną jasnością, po uderzeniu zostawia płonącą plamę. Jedyną wadą jest to że nie można jej od tak zdmuchnąć i dosyć łatwo może się rozpaść.
Pochodnia typu TIKI: Jak wszystkie pochodnie jest prosta w konstrukcji ale ze wszystkich ta jest najbardziej zaawansowana. Potrzebne materiały: pojemnik np. butelka lub puszka ale słoik też się nada, sznur z jakiegoś roślinnego włókna, jeśli używasz butelki to kapsel, jeśli słoika to wieczko. Paliwo takie jak wcześniej. W wieczku/kapslu zrób dziurę i przełóż przez nią sznurek który posłuży za knot którego większość musi znajdować się w pojemniku a część wystawać (ta się będzie palić). Jeśli masz puszkę to przełóż knot przez zawleczkę. Napełnij pojemnik łatwopalnym płynem włóż knot pojemnika, poczekaj aż nasiąknie i można rozpalać. Taką pochodnię można umiejscowić w dowolnym miejscu. Pochodnię tego typu można zrobić też z miedzianych rurek i reduktora, ale jest z tym więcej zabawy jak na prosty DIY. Zaletą tej pochodni jest to że idealnie nadaje się do ustawienia na zewnątrz bo pali się najdłużej. Jednak to dosyć kiepski pomysł żeby chodzić z taką pochodnią bo jeśli się wyleje to podpala wszystko dookoła zapewne łącznie z tobą, jeśli używasz butelki to tak jakby oświetlać sobie drogę koktajlem mołotowa. W przypadku tej pochodni, można pokusić się o zamontowanie dowolnego materiału odbijającego światło, w celu oświetlania konkretnego kierunku.
Napalmowa pochodnia: Proszę wstrzymać napady stresu pourazowego nabytego w Wietnamie. Hipotetycznie najszybsza i najłatwiejsza w produkcji. Potrzeba trochę benzyny i więcej niż trochę styropianu, jakiś kij chociaż pewnie i pręt by się nadał. Benzynę wlej do słoika i wkładaj do niej styropian, stworzy on maź. Zależnie od stosunku styropianu do benzyny będzie miało to różną lepkość, najlepiej żeby było to jak najbardziej gęste bo przyczepi się lepiej do kija. Oklejasz kij mazią i masz pochodnię. Z tego co mi wiadomo dosyć ciężko je zgasić więc nadają się świetnie do przenoszenia ognia w ciężkich warunkach. Czas palenia nie jest mi dobrze znany ale mała miarka może palić się ok 15 min. Pochodnia sama w sobie fajna ale dosyć niebezpieczna i z czasem „napalm” zacznie się odklejać i może powodować pożar.
Cóż więcej dodać, pochodnie można zrobić łatwo, w kilku wariantach i jest bardzo praktyczna. Jeśli DIY-e są dla ciebie trudne to zacznij od łatwych jak ten , nie zapomnij wrzucić jakiegoś komentarza czy udostępnić i do następnego razu. Przetrwaj apokalipsę! ~Wielki wóz
Tekst: „Proszę wstrzymać napady stresu pourazowego nabytego w Wietnamie” wygrywa wszysto xD
Porady, jakie tutaj znalazłem są wartościowe.